Jeszcze 10 lat temu ciężko było poruszać się autem elektrycznym po Starym Kontynencie. Czy to się zmieniło? I czy dziś można to robić bez żadnego stresu?
10 lat to szmat czasu, szczególnie jeśli chodzi o nowe technologie, a te przyznać trzeba, zasuwają do przodu w tempie kosmicznym.
Rozwój elektroniki w tym tej związanej z rozwojem stacji ładowania jest dziś błyskawiczny, a każdy tydzień czy miesiąc przynosi nowe i coraz bardziej zaawansowane rozwiązania.
Jeszcze 5 czy 6 lat temu za szybką stację ładowania prądu stałego uważano ładowarkę o mocy 50 kW (kilowatów). Dziś firmy budujące swoje sieci w Europie sięgają po rozwiązania o zgoła innych parametrach. Włosi, Niemcy, Austriacy czy Francuzi stawiają stacje o mocach średnio 300 kW.
Ładowanie przy włoskich autostradach
Przy włoskich autostradach najbardziej popularna firma, która opanowała sieci stacji benzynowych, na których stawia coraz więcej szybkich stacji, właśnie o mocach 300 kW, to „Free To X”. To bardzo lubiana przez wszystkich sieć, bo oprócz tego, że stawia dużo stacji ułatwiając bardzo podróżowanie po pięknej Italii, to są to stacje dużej mocy, które bardzo skracają czas ładowania, oraz co nie jest bez znaczenia, są one zasilane zieloną energią.
Inne sieci skupiły się bardziej na miastach. Na przykład w Mediolanie króluje sieć BeCharge, która również zapomniała już co to stacje o mocy 50 kW. Ich ładowarki to głównie zakres 150-300 kW.
Przy okazji pobytu w tym mieście w promieniu 5-6 km od naszego hotelu miałem aż 6 szybkich stacji tej firmy. Jest więc coraz lepiej, jeśli chodzi o dostępność, a wiele z nich usytuowanych jest na stacjach benzynowych, gdzie bardzo łatwo je znaleźć.
Wzrost dostępności ładowarek w Czechach
U naszych południowych sąsiadów, Czechów mamy również coraz większy rozwój sieci, są oczywiście sieci zagraniczne jak niemiecki E.ON, ale mają oni również swoje własne czeskie sieci ładowania. Coraz więcej stacji mających napis Futurego.cz, pojawia się w rożnych miejscach Czech, jak stacje benzynowe, czy hotele, jak również centra handlowe.
Mamy nawet całe HUBY ładowania, jak ten koło hotelu Zamecek w miejscowości Mikulov, tuż obok stacji benzynowej, obejmujący kilka szybkich stacji o mniejszej mocy oraz jednej stacji typu Hypercharger o mocy 180 kW.
Austriacka siła
Austriacy mocno pracują nad rozwojem sieci ładowania, mamy tu dość dużo miejsc wyposażonych w ogólnoeuropejską sieć IONITY, z co najmniej 4 stanowiskami do ładowania elektryków, każde o zawrotnej mocy 350 kW. Są też inne sieci jak lubiany przeze mnie Kelag, biało zielone ładowarki o mocach od 50 kW aż do 300 kW. Często postawione na stacjach benzynowych znajdujących się przy autostradzie, co jest bardzo wygodne.
Austria jednak nie zapomina o mniejszych miejscowościach jak Wiener Neustadt, znajdującego się tuż obok wielkiego Wiednia. Tam, tuż koło MacDonalda, mamy dwie stacje o mocy 150 kW każda. Sieć to MER Germany, wygląda więc na to, że to firma pochodząca od niemieckiego sąsiada Austriaków. Stacje były nowe i naprawdę bardzo porządne.
Czy to tyle?
Oczywiście, że nie! Mamy inne sieci jak portugalski PowerDot, włoski EnelX, chorwacki ELEN, niemieckie IONITY (to prawdziwe konsorcjum), Niemiecki E.ON inwestujący już w kilku krajach Europy. Jest też wiele innych firm, których nawet nie wymienię, bo byłoby tego zbyt dużo.
Są wreszcie nowe przepisy Unii Europejskiej mówiące o tym, że Europa ma się stać miejscem przyjaznym autom elektrycznym, a stacje ładowanie i to w wersji Hypercharger, czytaj o bardzo dużej mocy ponad 150 kW, aż docelowo do 400 kW, mają stanąć bez wyjątku, przy wszystkich autostradach i szybkich drogach krajowych, typu nasze Ski, co 60 km.
Ma być więc dużo, gęsto i mocno, jeśli chodzi o moc ładowania.
Tak będą wyglądały najbliższe lata, jeśli chodzi o elektromobilność. Jak to będzie wyglądało w Polsce? Według portalu OtoEV.pl również w naszym kraju, w ciągu najbliższych 2-3 lat powstanie około 3500 nowych szybkich stacji ładowania elektryków. Można się więc bez obaw przesiąść na auto napędzane energią elektryczną.